Kino azjatyckie ma to do siebie, że zwykły Europejczyk niemający wcześniej styczności z kulturą orientu często naśmiewa się i nie rozumie dram, czyli azjatyckich seriali. Niewątpliwie są grzeczniejsze niż te polskie lub amerykańskie, tak z lubością emitowane w polskich stacjach. Mają kilka stałych schematów, czyli poznanie się głównych bohaterów, od nienawiści do miłości, choroby rodziców i ich fanaberie dotyczące ożenku głównych bohaterów, problemy firmowe, sekrety i tajemnice wychodzące na jaw, notoryczne niemówienie prawdy, gmatwanie się w nieporozumieniach i wszędzie obecne trójkąty miłosne. Oczywiście mowa o serialach komediowych, których niewątpliwie jest najwięcej. Pomijając fakt często i gęsto wątpliwych umiejętności aktorów, których jedynym atutem jest uroda, jest jedna rzecz, której zawsze uczą dramy, a rzadko można zaobserwować w rodzimych produkcjach. Mowa o dążeniu do celu i niepoddawaniu się. Te seriale działają lepiej niż filmiki motywacyjne, naprawdę można uwierzyć w siebie, swoje możliwości, siłę. Dzięki nim nie ma rzeczy niemożliwych i, na własnej skórze doświadczone, mimo straconego czasu otrzymuje się nowe spojrzenie na świat. Nie postrzega się go tylko w biało-czarnych barwach, ale zaczyna się dostrzegać szarości i bardziej barwne kolory. Także skoro masz mnóstwo wolnego czasu, spróbuj, może i Ciebie zaczarują.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ